| | Pod pokładem | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Admin
Orientacja : Ekwipunek : - Wątki i powiązania : - Po jakiego czorta jesteś na statku? : - Liczba postów : 444 Join date : 18/02/2012
| Temat: Pod pokładem Pią Wrz 13, 2013 8:44 pm | |
| [Only admins are allowed to see this link] | |
| | | Admin
Orientacja : Ekwipunek : - Wątki i powiązania : - Po jakiego czorta jesteś na statku? : - Liczba postów : 444 Join date : 18/02/2012
| Temat: Re: Pod pokładem Pią Wrz 13, 2013 9:12 pm | |
| Ten ciężki dzień, który zostanie odnotowany jako jeden z tych najszczęśliwszych w karierze Arthura, dobiegał już końca. Powoli ciemność i chłód wdarły się do kajuty, podczas gdy oni obydwoje popijali rum, chcąc uczcić jak najlepiej ich udaną akcję. Ale również, w zaciszu kapitańskiej izby, planowali, co takiego spotka ich nowych zakładników. Śmierć? Czy to nie zbyt lekkomyślne posunięcie? Arthur był pewien, że w jakiś sposób jeszcze się przysłużą. Pociągnął kolejnego większego łyka trunku ze swojej butelki, spoglądając chwilę w zamyśleniu na drzwi kajuty. Przyszedł czas, by sprawdzić jak jego podopieczni się miewają. A przy tym chciał sprawdzić ich ochronę, w końcu nie każdy stąpający po tym statku mógł pochwalić się lojalnością wobec swojego kapitana. Na takich przyjdzie czas innym razem, może trochę później, kiedy po kolejnej butelce rumu stwierdzi, że nie ma innego wyjścia i musi coś z tym zrobić - Ale teraz... - Wyprostował się minimalnie, uchylając drzwi prowadzące na pokład. - Sprawdźmy, co ciekawego mają do powiedzenia. Informacje o Gilbercie wszak nigdy nie przychodziły do niego same z siebie. Zawsze musiał się o nie postarać, mniej lub więcej, jednak zawsze. Tym razem będzie to jedna z tych milszych form uzyskiwania informacji. I to od osób, które niepotrzebnie węszyły na jego statku. | |
| | | Japonia
Orientacja : T-To nie jest miejsce na takie wyznania...|! Ekwipunek : Szabla, dwa japońskie sztylety - po jednym w każdej cholewie buta, stary i wyświechtany zwój przedstawiający rysunek gejszy, zgrabna, japońska fajka. Po jakiego czorta jesteś na statku? : Gdyby się to wydało, miałbym bardzo poważne problemy... Multikonta : brak Liczba postów : 200 Join date : 14/10/2012
| Temat: Re: Pod pokładem Pią Wrz 13, 2013 10:09 pm | |
| Uważając by nie przesadzić z tempem spożywania trunku, po raz ostatni rzucił okiem w stronę mapy. To prawda. Uśmiercanie fizycznie sprawnych mężczyzn nie przyniosłoby im żadnego pożytku, jeśli oczywiście nie liczyć satysfakcji samej w sobie. Aczkolwiek, będąc piratem, trzeba było przede wszystkim myśleć o tym, jak połączyć pożyteczne z przyjemnym. Dlatego też sprzedanie ich jako niewolników, było wg niego samego najlepszym z możliwych rozwiązań. Będzie złoto, pozbędą się niepotrzebnego już wówczas balastu i przy okazji ukrócą tę część Prusackiej załogi, która wydawała się w miarę użyteczna. - ... - uniósł nieco trzymaną w ręku butelkę i przyjrzał się jej pod światło oliwnej lampy. Póki co, dobrze będzie ich nieco "zabawić" i wątpliwie umilić pobyt na statku. - Wyjątkowo muszę przyznać, iż przyjemnością będzie możliwość współpracy z tobą. - schował butelkę do kieszeni płaszcza i obracając się w stronę Anglika, skłonił z celową przesadą. To rzadkość by i jego trzymał się równie dobry humor. Wyszedł za nim, a następnie wyprzedził nieco kiedy skierowali kroki w stronę schodów pod pokład, by odpalić nową pochodnie. Potrzeba im będzie nieco więcej światła. - Odbijamy zatem od portu z samego rana? - dopytał się na wszelki wypadek, kierując od razu schodami i dalej do miejsca, gdzie przetrzymywani być powinni pojmani piraci. | |
| | | Chile
Orientacja : Sekret to sekret |: Ekwipunek : NIC Wątki i powiązania : Latynosi. Po jakiego czorta jesteś na statku? : NIE JESTEM NA STATKU, TY CHOLERNY PIRACIE Liczba postów : 389 Join date : 04/04/2012
| Temat: Re: Pod pokładem Sob Wrz 14, 2013 9:52 am | |
| Nagle uderzyła go świadomość, że przez jakiś czas naprawdę pragnął własnej śmierci. Żałosne. Mógł czuć do siebie jedynie obrzydzenie. Choroba, nie dość że wyniszczała go fizycznie, to jeszcze mieszała mu zmysły. Odbierała rozum, który był jego największą- w tamtej chwili jedyną- bronią. Musiał zacząć myśleć. Przymknął oczy, starając się uregulować łapany z trudem oddech i wziąć się w garść. Wszystko go bolało, ale co z tego? Był w stanie poradzić sobie z czymś takim. Jego organizm mógł zwalczyć tą chorobę, tylko musiał sobie powiedzieć... Nie umrę. Nie dzisiaj. Nie tutaj, pomyślał i poczuł coś na kształt ulgi wymieszanej z ponurą determinacją. Przyjdą. Być może już zadecydowali o nich losie, ale zapewne najpierw spytają się o Prusaka. Nie mógł im powiedzieć... Prawdę. Graj, kłam, wejdź w rolę, oszukuj... Być może udać, że dopadły go majaki? Z pewnością nie przyznać się do tego, że kochał Martina. Mogli znać stosunek Argentyńczyka do niego- w końcu ten zachowywał się jak największy, najbardziej oczywisty kretyn- ale sam Jose nigdy nie rozpowiadał na lewo i prawo swych uczuć. Przepraszam, mruknął w duchu do Martina. Przepraszam, ale od tej chwili nic mnie nie obchodzisz. I tak musiało zostać... Ale tak bardzo go kochał. Nie. Żeby dobrze to odegrać, musiał czuć nienawiść. Nienawidzę cię. Zawsze był mistrzem w oszukiwaniu samego siebie. //Kocham swoją umiejętność pisania postów, które nic nie wnoszą <3 dostanę medal? | |
| | | Argentyna Papież Argamel Edward
Orientacja : W terenie! Ekwipunek : Garłacz i kordelas. Wątki i powiązania : - Po jakiego czorta jesteś na statku? : Takie życie. Multikonta : Brak. Liczba postów : 125 Join date : 03/04/2012 Wiek : 31
| Temat: Re: Pod pokładem Pią Wrz 20, 2013 10:18 pm | |
| Był pewien jednego - za wszelką cenę musieli się stąd wydostać. Żywi. Jednak im częściej pielęgnował w głowie tę myśl, tym bardziej, zważając na zaistniałe okoliczności, wydawała się niemożliwa. Oto skutek kilku, drobnych błędów wykonanych, być może, w ferworze emocji, nieprzemyślenia, czy też niedopracowania planu. Małych, a jednak przechylających szalę nieszczęścia w ich stronę. Kolejny dzień przesiedzieli pod pokładem statku wroga. Skrępowani, zmęczeni, w kompletnych ciemnościach. Mimo to, Martin wciąż nie tracił nadziei, która w tym momencie wydawała się być jedną z ostatnich i niezwykle kruchych deseczek ratunku. Przynajmniej tego mentalnego. Latynos pod żadnym pozorem nie mógł się złamać, nawet jeśli z każdym zerknięciem w stronę towarzysza, było to coraz trudniejsze. - Jose... - Jego słowa rozdarły wszechobecną ciszę. | |
| | | Admin
Orientacja : Ekwipunek : - Wątki i powiązania : - Po jakiego czorta jesteś na statku? : - Liczba postów : 444 Join date : 18/02/2012
| Temat: Re: Pod pokładem Sob Wrz 28, 2013 7:42 pm | |
| Odebrał ten gest z typowym dystansem, ale alkohol i dzisiejsze powodzenie pomogły mu przymrużyć na to oko. Owszem, przepadał za takimi uprzejmościami, nawet jeśli miały zwykle sarkastyczny ton, ale tym razem nawet kontekst był inny i w pewnym stopniu Anglik uwierzył w te przesadnie dobre maniery. Sam Japończyk uznał to za miły wyjątek. Ponadto, jakby nie patrzeć, humor i jemu musiał odpowiadać aż nazbyt. W końcu minęło kilka lat odkąd ostatnio gościł na swoim okręcie prawdziwych zakładników, z krwi i kości, gotowych na najgorsze męczarnie. A powodów, by pobyt Latynosów na Zemście Królowej Victorii stał się dla nich gehenną, wcale nie potrzebował. - Mam zatem nadzieję, że będziemy się świetnie dogadywać. - Co samo w sobie normalnie nie przychodziło tak łatwo. Maszerował tu za światłem z pochodni, oglądając z przyjemnością drewniane ściany swojego okrętu. Zastanawiał się nad tym, co jago nowi przyjaciele będą w stanie mu powiedzieć o Gilbercie. I jego bujnym życiu zawodowym. - Owszem, już o świcie. - Nie chcieliby przecież, by przez przypadek ktoś dowiedział się zbyt szybko o pojmaniu dwójki osobników jego załogi i ruszył im z odsieczą, zanim ci jeszcze zdążyliby się czegokolwiek dowiedzieć. | |
| | | Japonia
Orientacja : T-To nie jest miejsce na takie wyznania...|! Ekwipunek : Szabla, dwa japońskie sztylety - po jednym w każdej cholewie buta, stary i wyświechtany zwój przedstawiający rysunek gejszy, zgrabna, japońska fajka. Po jakiego czorta jesteś na statku? : Gdyby się to wydało, miałbym bardzo poważne problemy... Multikonta : brak Liczba postów : 200 Join date : 14/10/2012
| Temat: Re: Pod pokładem Sro Paź 16, 2013 11:38 am | |
| Powiadają, że wspólne interesy potrafią połączyć nawet najbardziej zagorzałych uczestników zwaśnionych stron. Ktoś, kto kiedyś wymyślił to stwierdzenie, zapewne zawisł na stryczku szybciej niż zdążono przekonać się przekonać o jego prawidłowości. Biedny głupiec. - Przyjemność po mojej stronie. - Być może i bardzo wątpliwa, ale póki panowało to ich małe zawieszenie słownej broni, mierzonej na co dzień przeciwko sobie, mógł chociaż raz w pełni skupić sie na czymś innym. Zapach wilgoci, wcale nie taki zły gdy już przywyknąć do niego po latach oraz soli. unosił się tutaj intensywniej niż gdziekolwiek na pokładzie statku. - Dobrze to słyszeć. - Miał podobne spostrzeżenia w tym temacie. Owszem, perspektywa walki z wrogiem była całkiem kusząca, jednak dogryzienie mu w sposób w jaki to aktualnie planowali wraz z pozyskaniem na jego temat przydatnych informacji, miało swoje własne uroki. Wyminęli ładownie i skręcili w lewą część podpokładu. W niemrawym świetle tylko jednej pochodni, na beczce przysypiał strażnik. Drugi wydawał się o wiele bardziej niż czymkolwiek innym, zajęty opróżnianiem butelki. Jak to dobrze, że na tym świecie było tyle "kompetentnych" piratów.... Więźniowie przywiązani mocno do pali nośnych, siedzieli pod nimi parę metrów dalej.
| |
| | | Chile
Orientacja : Sekret to sekret |: Ekwipunek : NIC Wątki i powiązania : Latynosi. Po jakiego czorta jesteś na statku? : NIE JESTEM NA STATKU, TY CHOLERNY PIRACIE Liczba postów : 389 Join date : 04/04/2012
| Temat: Re: Pod pokładem Sob Paź 19, 2013 2:23 pm | |
| To nie tak, że nie usłyszał słabego zawołania Martina. Po prostu w pierwszej chwili nie mógł znaleźć słów ani sił, żeby cokolwiek mu odpowiedzieć. Nie był jeszcze gotowy. Właściwie nie patrzył nawet w jego stronę, chociaż z powodu na wszechogarniającą ich ciemność i tak pewnie nie robiło to wielkiego znaczenia. Czy zobaczyłby go, gdyby zerknął w jego kierunku? Z jakiegoś powodu nie chciał się o tym przekonywać. -W porządku- odezwał się w pewnym momencie, cichym, lekko zachrypłym głosem. Kaszel co jakiś czas wstrząsał jego ciałem, tak samo jak chłodne dreszcze. Nie zwracał jednak na to zbytnie uwagi, zajęty bezgłośnym szarpaniem się z więzami. Co prawda prawdopodobieństwo, że byli słabiej przywiązani było naprawdę znikome, ale... Chciał wykorzystać każdą szansę. Dlatego też nie przestawał, nawet mimo iż z każdą chwilą coraz mocniej ocierał sobie nadgarstki. Możliwe, że aż do krwi. Bolało? Trudno. Musiał wytrzymać. Przestał jednak i zamarł w bezruchu, gdy usłyszał odgłosy kroków, chcąc dowiedzieć się, czy oby przypadkiem mu się nie przesłyszało. Nie. Zmrużył lekko oczy, patrząc w kierunku nowoprzybyłych, starając się dostrzec ich i ustalić tożsamość. Chociaż właściwie to podświadomie już wiedział, kto to był. Można by powiedzieć, że ich najgorszy koszmar? Nie, jeszcze nie. Bał się, fakt, ale bez przesady. Boże? Wiem, że się nie modliłem, ale wiesz, pomoc by się przydała, pomyślał z pewnego rodzaju sarkazmem.- Wiesz, siła, nadzieja, takie tam? Nie, żaden Bóg nie mógł ich ocalić, ale... Powiadali, że wiara pomagała przetrwać ciężkie czasy. Jose mógł się więc na jakiś czas stać wierzącym i, kto wie, może załatwić sobie miejsce w niebie? Gdy zdał sobie sprawę, w którą stronę zmierzają jego myśli, w takim miejscu i w takich okolicznościach, doszedł do wniosku, że coś było z nim nie tak. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pod pokładem | |
| |
| | | | Pod pokładem | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|