Pirate Hetalia
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Umm...

Go down 
AutorWiadomość
Go??
Gość




Umm...                Empty
PisanieTemat: Umm...    Umm...                EmptySro Paź 24, 2012 7:38 pm

Imię: Matthew

Nazwisko: Williams

Ekwipunek:*

Hierarchia:*

Charakterystyka:

  • Wygląd: Matthew jest osobą wprost stworzoną do tego, żeby nie wyróżniać się w tłumie. Głowę będzie miał mniej więcej na tej samej wysokości, co wszyscy, nie jest ani wysoki ani niski. Włosy ma jasne, blond w najbardziej typowym odcieniu pod Słońcem, do tego sięgające podbródka i lekko falowane. Oczy za to niebieskie, cóż za oryginalne połączenie, z tym, że ten błękit czasami zahacza o fiołkowe odcienie. Ale i tak rzadko kto Mattowi w oczy patrzy, bo ludzie zwykle spoglądają przez albo obok niego. Rysy twarzy ma ładne, takie kompletnie przeciętne, żadnej większej skazy i ciekawszej mimiki. Generalnie, podobny zupełnie do nikogo, opcjonalnie do brata Alfreda, który jednak jest durniem i... I no. Matt i tak go kocha. Pod warunkiem, że Alfred jest na drugiej półkuli.
  • Charakter: Meh. To tak skrótowo.
    Matt jest osobą raczej ugodową. „Raczej” znaczy, że każdą krzywdę bierze do siebie, dokładnie zapamiętuje i kartotekuje, a w przypływach złości wyciąga na wierzch i potrafi wymienić wszystkie cudze błędy na dziesięć pokoleń wstecz. Nie, żeby ktoś o tym wiedział, bo taka sytuacja praktycznie nigdy się nie zdarza. Matthew jest typem wybaczającym, bo, po pierwsze, nie bardzo ma wybór, po drugie, natura obdarzyła go spokojnym, miłym i sympatycznym usposobieniem. Jest posłuszny, uprzejmy i można z nim porozmawiać na każdy temat, chociaż w dziewięciu przypadkach na dziesięć przyjmuje na siebie rolę słuchacza. Idealna osoba, żeby się wyżalić, bo spokojnie wysłucha, poklepie po ramieniu, pokiwa głową, a gdzieś po drodze zaparzy herbaty. Plotki głoszą, że ma własne problemy, ale nigdy nie opowiada o nich na głos. Być może wskazówką, dlaczego tak jest, jest fakt, że gdy otwiera usta, zwykle ktoś mu przerywa. Przyzwyczaił się. Kolejne plotki mówią, że Matt nie jest do końca ostoją dobra, miłości i naleśników, ale ich też nikt nie zdementował. W rzeczywistości nasz Kanadyjczyk najchętniej ustawiłby parę osób do pionu i doprowadził do porządku. Jako, że trzyma się na uboczu i obserwuje większość kłótni ze swojego własnego poziomu doświadczeń, dostrzega wiele głupot i szczegółów, których nie widzi nikt inny. I denerwuje go to, że jego bliscy bywają tak głupi, ponieważ sam widzi świat w prostych barwach i dziwi go, że inni nie potrafią.
    Czasami spędza wolny czas na obserwowaniu liści. Albo miśków. Cóż, wychował się w okolicy, gdzie nie bardzo miał, co robić, więc docenia drobne uroki życia. Z drugiej strony, zawsze był otoczony przez osoby o silniejszych i bardziej wyrazistych charakterach, z którymi musiał się użerać. Dlatego nic dziwnego, że czasami się wkurza.
    I nawet jeśli czasami najchętniej rzuciłby tym wszystkim, to jest zbyt lojalny i za bardzo kocha swoich bliskich. Takie tam drobne przekleństwo. Mimo wszystko, nie wyrzekłby się tego.
  • Relacje:
    - Francis – To mężczyzna, który w pewien sposób go wychował i często odwiedzał. Matthew żywi do niego niewyczerpane pokłady wdzięczności za uwagę, którą poświęcił mu Francuz. Z drugiej strony, często trawią go wyrzuty, że tak naprawdę nie jest dla Francisa nikim szczególnym. On przecież kocha cały świat.
    - Alfred – Jest jego bratem, ale Matthew nigdy go nie spotkał i nie wie o jego istnieniu. Pojawia się jedynie w jego wczesnych wspomnieniach, które mogą równie dobrze uchodzić za wyobraźnię, więc Matt ubzdurał sobie, że chłopiec z dzieciństwa to jego wymyślony przyjaciel.
    - Arthur - ?
  • Historia: Większość życia Matthew spędził w Akadii, zwanej też Nową Szkocją, gdzie żył pod opieką bogatych francuskich Kanadyjczyków. A w każdym razie małżeństwo było mieszane, bo pani domu była Angielką, także nic dziwnego, że Matt jest dwujęzyczny.
    Jego dom leżał nad oceanem, niedaleko dużego portu, ale też w dość sporym odosobnieniu, a Matthew, jako dość chorowite dziecko, rzadko wybywał do samego miasta. Nauczenie też miał indywidualne, guwernerka była surową osobą, ale nawet z całą swoją surowością nie zrobiła z niego geniusza. Fakt, nauczyła podstaw algebry, czytać, pisać i nawet grać na instrumencie, ale Matt był raczej przeciętnym uczniem i, chociaż się starał, nie wszystko szło mu świetnie. Zwłaszcza, że jako dziecko był bardzo nieśmiały i jakby wiecznie czegoś przestraszony, co zmieniło się głównie za sprawą Francisa, jego prawdziwego opiekuna, który pojawiał się raz na jakiś czas, ale zostawiał sporo ciepła w sercu chłopca.
    Potem, gdy Matt podrósł jego opiekunowie postanowili, że zostanie doktorem. Nie obchodziło ich za bardzo, że Matthew ma inne zdanie i w ogóle to nie przepada za widokiem krwi, po prostu wysłali go do miejscowego lekarza, by się uczył, zanim postanowią wysłać go na jakąś uczelnię. I w ten sposób, będąc uczniem doktora, Matthew powoli nabrał wiedzy i umiejętności, a krew, paskudne rany i choróbska przestały robić na nim wrażenie. Wbrew miłemu i ugodowemu usposobieniu, potrafi być bardzo stanowczy, gdy przyjdzie mu kogoś leczyć. Najlepiej radził sobie z młodszymi pacjentami i jego życie może ułożyłby się w ten sposób, gdyby pewnego razu po prostu nie oznajmiono mu, że jednak nie będzie doktorem, a żołnierzem. Miał wstąpić do armii.
    Mając osiemnaście lat Matthew opuścił Akadię, którą uważał za dom i wyruszył do samego Paryża, gdzie dostał się pod dowództwo kolejnego wyjątkowo okropnego człowieka, który niezbyt przyjemnie traktował swoją dywizję. I o ile leczenie było czymś, co okazało się jego powołaniem, tak życia w wojsku Matthew zwyczajnie nie mógł znieść. Nawet jeśli nie wyróżniał się z tłumu, to bywał dość niezręczny, więc kilka razy oberwał od dowódcy długie tyrady i kary. Było już wystarczająco okropnie, a tu okazało się, że ich, żółtodziobów, wysyłają do walki z piratami. W końcu Matt podjął pierwszą samodzielną decyzję w swoim życiu i postanowił cóż, zdezerterować. W innym wypadku i tak by umarł, a tak może istniała jakaś szansa, że przyjmą go z powrotem w domu.
    Nie, oczywiście, że nie. Tamte życie było skończone i Mattowi pozostała już tylko jedna opcja. Jeśli chciał mieć jakąś przyszłość, musiał odnaleźć Francisa.

Powrót do góry Go down
Admin

Admin


Orientacja :
Ekwipunek : -
Wątki i powiązania : -
Po jakiego czorta jesteś na statku? : -
Liczba postów : 444
Join date : 18/02/2012

Umm...                Empty
PisanieTemat: Re: Umm...    Umm...                EmptySro Paź 24, 2012 8:14 pm

Załoga: Queen Victoria's Revenge
Hierarchia: Kuk
Ekwipunek: Pistolet skałkowy i sztylet
Powrót do góry Go down
 
Umm...
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pirate Hetalia :: 
 :: 
A r c h i w u m
-
Skocz do: